sobota, 12 stycznia 2013

Seaford - vol. 2

Obiecana druga część z podnóża klifów Seaford.

W pewnym momencie ścieżka zaprowadziła nas bardzo nisko nad poziom morza, gdzie znajdowały się schody. Po kilkudziesięciu krokach nasze nogi stanęły na fragmencie nieziemsko nierównego, skalisto-wapiennego brzegu, po którym trzeba było umiejętnie się poruszać. Wszędzie były zagłębienia z wodą, muszlami i ...ślisko. Zaskoczyło mnie bardzo, że gdzieniegdzie wapień obrastał przyklejone do niego muszle.







Następnie powędrowaliśmy w stronę dzikiego brzegu, pomiędzy ogromną białą ścianą, a szumiącymi bałwanami morskich fal. Nierówny brzeg został zastąpiony wielkimi fragmentami odłupanych bloków, które kiedyś bezpowrotnie upadły i z żalu pożółkły.
Raz porośnięte były miękko zielonymi, a raz czarnymi wodorostami. Zieleń była tak nasycona i gęsta, że sprawiała wrażenie jakby wyścielała dywanem rajską dolinę. Kilka kroków dalej, dołączyły do tej palety barw mieszaniny niezliczonej ilości drobnych i większych, szaro-brązowych kamieni i krzemieni.
Nie mogłem się nadziwić takiej nasyconej gamie kolorów i różnorodności kształtów w jednym miejscu. 













Naprawdę niesamowite miejsce...

1 komentarz:

  1. robisz piękne zdjęcia!!!
    Ja też zaczynam prowadzić bloga o fotografii, obserwuje i zapraszam do mnie http://naataliaphotography.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń